„WIELKI” powrót do biegania…

Każde powroty są ciężkie (zwłaszcza te BIEGOWE)…

Nie czarujmy się natłok obowiązków, problemów, spraw do rozwiązania na TERAZ zniechęca do wszystkiego, a zwłaszcza gdy pogoda nas nie rozpieszcza. Najgorzej jest zacząć ( o naszych początkach możecie przeczytać TUTAJ ) ale i na to mam patent ;). Wystarczy, że przebiorę się w strój sportowy i wtedy to już nie ma innej opcji jak  wyjść z domu 😀

Na przebieżkę wybrałyśmy sobie znajomą i krótką trasę, prowadzącą przez leśne ścieżki. Cudownie jest  się skupić na własnym oddechu i uwolnić swój umysł od kłębiących się w nim natrętnych myśli. Tego mi było trzeba ! Jak zwykle moja Suczka urządziła sobie kilka postoi na obwąchanie terenu i załatwienie swoich potrzeb w krzaczkach ( jak na prawdziwą damę przystało ;)). Nie było by nic dziwnego w naszej wyprawie, gdyby nie to, że Halina wypłoszyła SPORYCH rozmiarów sarnę. Obie nas zamurowało do tego stopnia, że psinka z wrażenia zapomniała zaszczekać a mi nie w głowie było sięganie po aparat, zresztą zdjęcia i tak by się nie nadawały do niczego i były by wątpliwej jakości z wiadomych przyczyn ( ręce to do tej pory mi się trzęsą jak po wypiciu 2 litrów kawy 😛 ) . Już sobie wyobrażam co by to było, jak by swoją obecnością na trasie  zaszczycił nas dzik, albo co gorsza locha z małymi warchlakami! Życiówkę miały byśmy w kieszeni :D.

4 uwagi do wpisu “„WIELKI” powrót do biegania…

cieszę się, że zechciałeś podzielić się swoją opinią ;)